piątek, 15 lipca 2016

Rozdział VII - O, Fabian, podaj mi kurasanta


    Wreszcie nadszedł dzień meczu z Niemcami. Wielu spodziewało się krwawej porażki, tymczasem polska reprezentacja zremisowała z zachodnimi sąsiadami i to bezbramkowo, co oznaczało, że wprawdzie sami nie strzelili, ale i bramki nie stracili, co niewątpliwie było zasługą Pazdana i Glika, a także Fabiana, który lśnił formą.
 Wasyl z nerwów żuł jeden listek gumy po drugim, mieląc nieustannie swą potężną szczęką. Widząc, że stoper zlikwidował już jedną paczkę przysmaku i otwiera drugą, Kapi zaczął się nabijać.
     - Marcin,a może gumową kość chcesz? Taką jak dla szczeniaków? - zaproponował, chichocząc.
 Siedzący obok Szczęsny spojrzał na pracujące mięśnie żuchwy Wasilewskiego, po czym przyciął jeszcze mocniej.
     - Daj mu lepiej taką dla dorosłego pitbulla, dla szczeniaków wykończy od razu.
 - Weźcie się odpieprzcie - odparował Wasyl, nerwowo podrygując kolanem. - Odzwyczajam się od gryzienia pazurów.
     - Wasylek się przejął - zarżał Wawrzyn. - Bo faneczki na necie napisały, że ogryzanie paznokci jest obrzydliwe.
     - To wcale nie dlatego - mruknął Marcin, a spod brody oraz opalenizny na jego twarzy jął przebijać rumieniec.
     - Dobra, dobra, już ja wiem co ty na fejzbuniu czytasz - rzekł złośliwie Kuba.
 Paczkę gumy później sędzia odgwizdał koniec meczu i cała ławka rezerwowych odetchnęła z ulgą, trener zaś wyglądał jakby mu z serca spadł głaz o rozmiarach Giewontu.
     Kiedy Lena zeszła z trybuny, zaczęła mieć wrażenie, że znalazła się przez przypadek w "Samych swoich", a jej ojciec zamienił się w Pawliaka. Nie reperował wprawdzie drzwi, za to bardzo się starał, żeby Piszczu nie miał okazji zostać sam na sam z jego córką. Ledwie znalazła się na płycie boiska, on już wypchnął Łukasza przed kamery, żeby wywiadu udzielił. Kiedy zaś Łukasz wywiad zakończył, Nawałka owszem, pozwolił im porozmawiać, ale cały czas stał obok, łagodnie się uśmiechając. Trudno oddawać się wichrom namiętności, gdy ojciec i przyszły teść w jednym stoi obok, pochrząkując od czasu do czasu znacząco.
     To się nie zmieniło, gdy wrócili do La Baule, ba, wydawać się mogło, że Adam przyczepił swej córce chipa z lokalizatorem, bo wyrastał znienacka tam, gdzie się go nikt nie spodziewał, a najmniej para zakochanych. Wymknęli się do ogrodu, a tam Nawałka udawał, że w skupieniu fotografuje róże, poszli na plażę, a tam Faken brodził w morskich falach, niby to wpatrując się w dal, wyszli na taras, proszę bardzo, Adam już ścierał niewidoczną plamkę po drugiej stronie okiennej szyby.
     - Ja zwariuję! - Piszczu szlochał na zbiorowym łonie swych kolegów pewnego wieczoru. - Nie mamy ani chwili dla siebie! Albo mi dowala jakieś dziwne zajęcia, albo nas śledzi, Sherlock pieprzony! On jest, kurwa, wszędzie!
 Błaszczu, Marcin, Fabian, Glik i Krycha pokiwali ze zrozumieniem głowami.
     - Ciesz się, że ci jeszcze drzwi pokoju z zawiasów nie zdjął - zauważył Kamil.
     - Wcale się nie zdziwię jak to zrobi - odparł ponuro Łukasz. - Mamy przesrane.
     - Nie tylko wy - mruknął Błaszczu. - Ta laska od stringów uczepiła się mnie jak rzep psiego ogona. Esemeski, ememeski, rzygać mi się chce już od tych jej pontonów.
     - Zablokuj ją - zasugerował Fabian.
     - Kurwa, dwa razy blokowałem jej numer! - parsknął Kuba, wyraźnie wściekły. - Za każdym razem zaczyna z nowego! A w nocy mi powiesiła na klamce swój cyckonosz, ledwie go rano zdążyłem zdjąć i wyrzucić.
     - Trzeba było zachować - wyrwało się Wasylowi.
     - A na cholerę mi on? - zdziwił się Kuba.
     - W razie gdyby samolot podłapał awarię jak będziemy wracać do Polski - wyjaśnił Marcin. - Będziesz miał spadochron, jak znalazł!

    Tymczasem Lewy leżał na łóżku zupełnie wyczerpany, sapiąc jak miech kowalski. Przyczyną owego zmęczenia była jego małżonka, wychodząca właśnie spod prysznica. Jako że zbliżała się ich trzecia rocznica ślubu, Anka chciała urozmaicić ich życie erotyczne i wprowadzić kilka pikantnych udogodnień. Przywiązała się do łóżka dając mu pejcz i każąc okładać ją po tyłku.
    - Robbie, ale dlaczego nie możemy mieć w Monachium pokoju bólu? - zapytała tuż po ich "upojnym tete a tete. - Przecież będzie fajnie!
    - Yhm...- mruknął Lewy. - Nie chcę być okładany pejczami i łapany za genitalia. Bolą mnie jądra!
    - Ależ daj spokój. - machnęła ręką jakby chciała odgonić namolną muchę. - Zachowujesz się jak zgrzybiały dziadyga, po misjonarsku najlepiej w ciemnościach i lulu. Ja chcę czuć podniecenie, chcę czuć że mnie pożądasz!
Lewandowski spojrzał na nią spod łba.
    - Anka, ostrzegam cię! Nie jestem jakimś fetyszystą i zboczeńcem!
    - Grey ne był zboczeńcem...- powiedziała urażona. - On był człowiekiem z pasjami!
    - Kurwa, Anka to jest wytwór chorej wyobraźni jakiegoś niewyżytego babska co to mąż ją niedostatecznie zaspokaja! Rusz głową czy normalni ludzie ściskają się za genitalia i biją po ciele?
    - Uważasz mnie za nienormalną!- małżonka przybrała złowieszczy wyraz twarz. - Jeśli tak to jedź sobie na ręcznym do końca Euro, bo ja nie będę ci usługiwała jak dziewiętnastowieczna mimoza! Nie zaspokajasz mnie ty...ty...pieprzony egoisto! Aha i nie próbuj na czas naszej separacji żreć niezdrowo bo się dowiem!- powiedziawszy to złapała torebkę i trzasnąwszy drzwiami zostawiła go samego.
Na korytarzu minęła się z Zośką Nawałkówną obrzucając ją złowrogim spojrzeniem.
    - A tę co ugryzło?- mruknęła do siebie entomolożka.
Z pokoju kapitana reprezentacji wyłonił się on sam odziany jedynie w jaskrawozielone bokserki. Lewy spodziewał się ujrzeć swoją małżonkę nie bratanicę Nawałki.
    - Widziałaś może Ankę?- zapytał oblewając się rumieńcem.
A ten co taki wstydliwy? - pomyślała Zocha.
    - Szła korytarzem zła jak osa. - odpowiedziała mu. - Pewnie ją złapiesz, ale nie radziłabym paradować po korytarzu w samych gatkach. Wujek krąży w foyer bo Peszkin się gdzieś zagubił.
    - Aha. - odpowiedział inteligentnie Robert chowając się do swojego apartamentu.
    - Dziwak. - Zośka wzruszyła ramionami wsiadając do windy, gdyż umówiła się z Krychowiakiem na wieczorny spacer po promenadzie.
Lewy zrezygnował z pogoni za małżonką, ta zaś z fochem opuściła hotel udając się do konkurencji gdzie mieszkała część żon.
    Po foyer niczym wściekły tygrys w klatce krążył trener Nawałka za nim zaś krok w krok truchtał dyrektor reprezentacji - Tomek Iwan i rzecznik Kuba Kwiatkowski. Do zgromadzonych dołączył również szef PZPN'u- Zbigniew Boniek, zaniepokojony informacjami rozprzestrzeniającymi się po hotelu.
    - Adaś ale gdzie ten Peszko przepadł?- zapytał krążącego trenera.
    - Faken, kurwa nie wiem!- fuknął trener. - Polazł gdzieś podobno nabąblowany jak młody szpak.
    - A czemu się urżnął?- zapytał Tomek Iwan.
    - Twierdzi że miał delirkę ze stresu! Jak to wycieknie do sieci to mamy przewalone.Wiadomość o zniknięciu Peszkina rychło dotarła do reszty ekipy. Przeszukano cały hotel, od piwnic po dach, Sławeczka nie było nigdzie. Trener rwał włosy z głowy i ze zdenerwowania prawie zapomniał słów innych niż "faken".
    W pokoju Kuby Błaszczykowskiego zwołano pospiesznie naradę wojenną, na którą ściągnięto z randki Krychowiaka i Zośkę.  Poza nimi w skład rady weszli Kuba, Piszczu, Fabian, Glik i zdenerwowana potężnie Lena.
Wkraczając na salę Krycha nie krył irytacji.
    - No co jest? - burczał. - Czego nas ze spaceru ściągacie, pali się? Lewy pomylił kulki mocy z pigułkami na przeczyszczenie? Czy co?
    - Na ksiuty jeszcze będziesz miał czas - odparł Kuba. - Teraz mamy poważny problem, który trzeba ogarnąć. Peszkin się uchlał i przepadł.
    - No i? - Krycha wzruszył ramionami. - Też mi nowina.
Zośka popatrzyła na niego z politowaniem.
    - Grzesiu, wiatr ci neuronki przewiał na tej plaży? - zapytała kwaśno. - Przecież jeśli ta moczymorda wypłynie uchlana gdzieś w miejscu publicznym, będzie skandal jak cholera. Wszystkie gazety będą piały, nie mówiąc o tym, że wujek może stracić pracę.
    - Ona jest zdecydowanie mądrzejsza od ciebie, Krycha - stwierdził Wasyl. Krycha przez chwilę zastanawiał się, czy się nie obrazić, ale zamiast tego wybrał spojrzenie maślanym wzrokiem na Zośkę.
    - No i właśnie dlatego musimy go znaleźć! - wybuchnęła Lena. - Nie chcę, żeby tata miał przerąbane przez jakiegoś półgłówka!
Piszczu wypiął pierś.
    - Spokojnie, znajdziemy go - rzekł, gotów w razie potrzeby szukać Peszki nawet w Mordorze.
    - Jest taki problem - rzekł milczący do tej pory Glik. - On wylazł gdzieś poza hotel, a my się na mieście pokazać nie możemy. Wylot z repry pewny jak nas złapią.
    - Wy nie, ale my tak - zauważyła Zośka.
    - I co, przyniesiecie same Sławka do hotelu? - zapytał z powątpiewaniem Wasyl. - Było nie było to prawie siedemdziesiąt kilo narwanego pijaczyny.
Kuba uniósł dłoń gestem rzymskiego wodza.
    - My pójdziemy, ale nie wszyscy - rzekł. - Wylosuje się czwórkę. Dziewczyny, skołujcie nam jakieś przebrania.
    - Przecież w hotelu jest wypożyczalnia kostiumów! - Lena doznała nagłego oświecenia. - Zośka, chodź!
    - Ale beze mnie nie wyjdziecie! - Zofia Nawałka pogroziła piłkarzom pięścią. - Takiej draki nie przepuszczę!
    - A na co ty nam? - zdziwił się Grześ.
    - Na to, że może trzeba będzie z kimś pogadać - odparowała Zośka. - Chcesz się za jaja ściskać, żeby brzmieć jak kobieta?
    - Nie, dziękuję - odparł cienko Krycha.
Dziewczyny popędziły na dół. Po kwadransie zadzwoniły, z informacją, że przebrania są gotowe.     Kuba, który w naturalny sposób objął rolę przywódcy, uzgodnił, że piłkarskie komando, czyli on, Wasyl, Piszczu i Krycha, spotkają się z dziewczynami w hotelowej piwnicy.
    Komando przekradło się na paluszkach, jak don Pedro de Pomidorre, do windy dla personelu i zjechało nią do piwnicy. Magazyn brudnej bielizny pościelowej i stołowej posłużył jako przebieralnia.
Przebrania, skombinowane przez Nawałkówny, składały się z czterech kwiaciastych kiec o rozmiarach namiotu cyrkowego i czterech dużych chust.
    - Co to ma być? - zdziwił się Wasyl.
    - Muzułmanki - odparła spokojnie Zośka. - Przebierzecie się za muzułmanki. Wkładaj kieckę!
Panowie posłusznie odziali się w suknie. Na Piszczku i Krychowiaku nowa odzież leżała całkiem nieźle, natomiast za Kubą ciągnęła się niczym tren nadmiarowa szmata, Wasylowi zaś kiecka kończyła się w połowie łydek. Druga, włochata i wytatuowana połowa radośnie wystawała.
    - Kubulku, zamieńmy się, co? - zaproponował stoper.
Kuba obejrzał go krytycznie.
    - Fakt, z tymi nogami nikt by cię za kobietę nie wziął - ocenił. - Nawet nawalony jak sołtysowa stodoła po żniwach.
Panowie zamienili się kreacjami, potem zaś dziewczyny zaczęły im motać na głowach chusty, tak, żeby zasłaniały włosy i twarze. Po chwili w magazynie stały cztery trudne do rozpoznania postacie, którym ze zwojów tkaniny na głowach widać było tylko oczy.
    - Może być - oceniła łaskawie Zośka.
    - Tylko pilnujcie, żeby któremu się ta szmata z twarzy nie obsunęła - pouczyła Lena. - Żaden z was na kobietę z gęby nie wygląda.
    - Piszczu by jeszcze uszedł - mruknął Wasyl.
    - On tak, ty Wasylku na pewno nie - pouczył Kuba. - Lena, leć do ojca i rób co chcesz, ale pilnuj, żeby nie sprawdził naszych pokojów. Panowie, idziemy.
    Czteroosobowe komando plus Zośka wymknęło się otworem, którym zazwyczaj wyrzucano worki z brudami, prosto w ciemność nocy.
Podczas gdy grupa poszukiwawcza przeczesywała miasto, zguba bawiła się najlepsze w jednym z domków jednorodzinnych nieopodal hotelu.
    - Obywatelu polej!- zakrzyknął ktoś po polsku do mocno wstawionego Peszkina. Ten z przyklejonym sztucznym wąsem a la Franciszek Józef, rozlał wódkę do kieliszków.
    - Chłopassssyyyy moi pszyjasiele!Hiiik!- czknął potężnie. - Fsruszony jesssstem szszszeście mie tak pszzzzyjeli! Fiecie jaki odszufam smutek? - chlipnął jednemu z kibiców w rękaw.
    - Sławomir nie pierdol. Jesteś legendą!
    -   Fiem! Ale mi pszykro!
    - Czemu?- zapytał ktoś inny.
     - Bo nie mam pszzyjaciół! I muszę być fiecznie tsześfy!
    - Kurwa mać ciapate na nas idą!- zakrzyknął jeden z pijaczków.
Owszem w polu widzenia znalazły się cztery "kobiety" ubrane w hidżaby oraz piąta po cywilnemu.
      - Peszkin ty moczymordo skończona!-odezwała się jedna z nich dość męskim głosem. - Gdzie się wałęsasz? Faken od zmysłów odchodzi!
    - Pszyjasiele! Pszyszliście po mnie?- chlipnął obywatel Peszko poznając w  muzułmankach swoich reprezentacyjnych kolegów.
    - Ty Peszkin, popierasz muslimów? Toż to ciapate! - odezwał się jeden z Polaków.
    - A w ryj za tych ciapatych chcesz rasistowska świnio?- zapytał wkurzony Krychowiak.
    - Raaaatunku Allahy nas bijo!- jeden z pijckich przyjaciół Peszkina zabił na alarm.
    - Bierzcie tę moczymordę i spadamy.  - odezwał się w końcu Kuba.
     Komando jak na komendę złapało rozczulonego Peszkina za ręce i nogi, czym prędzej opuszczając imprezkę zanim ktokolwiek się zorientuje.
Już za posesją Zośka wyciągnęła z przepastnej torby kiecę i chustę dla Peszkina i czym prędzej przebrali go za kobietę.
    - Hihihihi isiemy na bal pszebierańców? - zachichotał Peszkin. - Bęsie zabafa!
    - Kurwa i będzie się działo. - skomentował Wasyl. - Niech no cię tylko dorwie Faken.
Znieczulony zupełnie Peszkin został zaciągnięty do hotelu, przy czym o mało nie doszło do demaskacji, gdyż Wasylowi obsunęła się chusta z twarzy, akurat w momencie, gdy mijał ich jakiś biegacz.
    Marcin pospiesznie odwrócił twarz i poprawił chustę, podczas gdy jego trzej koledzy trzymali Peszkę, a Zośka dyskretnie zatykała mu poprzez zasłonę gębę, bo koniecznie chciał śpiewać "Hej sokoły".
    - Ja ci, kurwa, dam sokoły - mruknął Kuba. - Kto to widział biegać o tej porze?
    - Powalony jakiś - mruknął Wasyl, już zamaskowany na nowo.
Piszczek nagle zachichotał.
    - Już myślałem, że na nas antyterrorkę naślą - powiedział. - Wasyl, jakby on zobaczył twoją śliczną buźkę, zostalibyśmy na bank sklasyfikowani jako terroryści.
    - Zamknij się i idziemy - zalecił poirytowany Marcin. Ostatecznie może nie dysponował urodą amanta, ale ileż można!
    Przeszmuglowali Sławka przez zsyp na pranie, pozbyli się strojów, wyjechali na swoje piętro i triumfalnie poprowadzili Peszkina korytarzem.
    - Panie trenerze, znaleźliśmy go! - ryknął Kuba.
    - Jest Peszkin! - dołączył się Wasyl.
    - Znalazł się! - zawtórowali Piszczu i Krycha.
Lena, która właśnie symulowała omdlenie na progu pokoju ojca, powstrzymując go od udania się do kwater piłkarzy, zerwała się błyskawicznie z wykładziny.
    - Peszko się znalazł, słyszysz? - krzyknęła.
    - O faken, gdzie, faken? - jęknął Nawałka.
    - Wujku, w pralni był - doniosła Zośka, która pobiegła przodem. - Zagrzebał się w brudach i spał, musieli go przeoczyć za pierwszym razem, dopiero jak Krycha z Kubą, Wasylem i Piszczem tam poszli, to go znaleźli!
    - Faken, jak to, faken, dobrze - trener nie posiadał się ze szczęścia. - To moge iść, faken, spać.
    - Faken możesz - zgodziła się Lena.
Następnego dnia rano Peszkin wyglądał jak prawdziwy Nosferatu, blady i z podkrążonymi oczami. W ramach kary i pokuty został skierowany do doktora, który zaaplikował mu bolesne dosyć zastrzyki z witaminy C.  Na stołówkę przyczłapał masując pośladek, na krześle zaś usiadł zaczepiając się na samym brzeżku.
    - Musi być zły biomet - oznajmił, nalewając sobie kawy. - Strasznie mnie łeb nawala.
    - Biomet, ja pierdolę - Wasyl złożył głowę na obrusie.
    - Ciebie też boli? - zatroskał się Sławuś. - O, Fabian, podaj mi kurasanta.
    - Co proszę? - Fabian jakby zbaraniał.
    - No kurasanta! - zażądał Sławomir i wskazał palcem koszyk z pieczywem. - O!
    - On chce croissanta - wyjaśnił Glik, rżąc jak młoda kobyła. - Te, a ty możesz jeść gluten? Myślałem, że jesteś na diecie Lewej.
    - O kurwa, faktycznie - stropił się Peszkin. - To daj mi te pełnoziarniste wióry. Ej, a gdzie jest Krycha?
Krychowiak stał na środku hotelowego lobby jak słup soli, z zastygłym na twarzy wyrazem zgrozy. Przy recepcyjnym kontuarze leżał bowiem stos walizek wysoki jak piramida Cheopsa, obok piramidy zaś stała Celia we własnej osobie.
    - Witaj kotku - rzekła zalotnie po francusku. - Tęskniłeś?
    - O kurwa - odparł Grzesio najczystszą polszczyzną.

_________________________________________________________
Witajcie! 
Przybywamy z nowym rozdziałem, pomimo tego iż wczoraj miałyśmy szczery zamiar pierdolnąć tym wszystkim. Ale w końcu sytuacja się rozwiązała, dziewczę nas przeprosiło i skasowało plagiat. Dalej odczuwamy ogromny niesmak z tego powodu i zastanawiamy się po cholerę ktoś kradnie cudze opowiadania? Dziewczyna przyznała się, że z chęci zdobycia czytelników i uznania. Jak można mieć satysfakcję skoro ci czytelnicy oceniają nie jej pracę? Nie wiemy. Dodatkowym ciosem było wypaczenie wątku Krychy i uwikłanie go w homoromans ze Szczęsnym. Nie żebyśmy miały coś do gejów, znamy cudowne i kochające się pary, no ale ludzie kochani! 
No nic nie będziemy dalej się rozwijać. Jest nam przykro i mamy nadzieję, że inne nasze opowiadanie nie krążą radośnie po sieci.

Na koniec jeszcze malutkie Ogłoszenia Parafialne. 
Publikujemy nasze opko naWattpadFiolkaMartina jest tam także nasze nowe opowiadanie "Odbicie". Nie jest związane z futbolem ani sportem ale zachęcamy do zapoznania się.
                                                                Pozdrawiamy serdecznie Fiolka&Martina :)



13 komentarzy:

  1. Cóż to był za emocjonujący rozdział!
    Przepraszam, ze dziś tak krótko będzie, ale kaca mam.
    Akcja z przebraniem czwórki wspaniałych genialna xD Zwyłam, aż rodzice podeszli z kuchni :D
    Naprawdę. Cieszę się, że pomimo wczorajszego przykrego incydentu nie zawiesiłyście tego cuda, bo inaczej znalazłabym Was z widłami i pochodniami.
    Szkoda, że Piszczek i Lena nie mieli chwili dla siebie, po tym jak już Peszkin się łodnalazł i Adam poszedł spać. :P Liczyłam na jakieś dzikie... densy.
    Biedny Wasyl xD Z wyzutych gum mógłby puchar zrobić, za zremisowanie z Niemcami :P
    Lewy był pewnie nawet nie wtajemniczony w zaginięcie ;/ Taki z niego kapitan.
    ~ Wiórki kokosowe

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobre!
    Czekam na następny.
    Buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. O nie, nie, nie,nie, nie Celia zgiń, przepadnij i nie denerwuj mi Krychy -.-
    Kurasant wygrał XDDD

    OdpowiedzUsuń
  4. O Faken, ja tylko napisze, że to kocham i cieszę się, że piszecie dalej :D
    Wymiatają tutaj wszyscy, ale Faken ala Pawlak to już padłam haha :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Sławuś moim mistrzem :D
    A Celia niech spada na drzewo!
    Czekam na kolejny rozdział! :)

    Ps. dobrze, że wszystko się rozwiązało z tamtą dziewczyną!

    OdpowiedzUsuń
  6. Popłakałam się. Jest późno, a ja nie umiem napisać nic sensownego.
    I tak najlepszy jest troskliwy Faken, wyobraziłam go sobie, jak wyrasta dosłownie wszędzie, gdy tylko poczuje, że Piszczek jest przybliżony do Leny na mniej niż 50 metrów XDDD
    Kocham Was, naprawdę. A już szczególnie za ten moment z Peszkiem. Nie, za wszystko! A już na pewno za to nagłe przebudzenie Leny haha XD
    No i Celia... będzie się działo, a Zocha będzie zazdrosna, aż będzie jej się kurzyło z uszu, o!

    I chciałam powiedzieć jeszcze kilka słówek o tej dziewczynie... możecie to odebrać też pozytywnie - skoro kopiowała i chciała sobie przypisać Waszą pracę, to znaczy że robicie to dobrze (ale oczywiście jej nie popieram, nie nie nie). Dobrze, że wszystko się rozwiązało i że nie postanowiłyście tym pieprznąć. Czasem jednak taka "złość" dodaje siły i weny. A ten rozdział był wybitny.
    Kochane, nawet jeśli się skończy to opowiadanie, to ja mam cichutką nadzieję, że powstanie kolejne piłkarskie. I równie wspaniałe!
    Do tego na te wakacje postawiłam sobie nowy cel - przeczytać resztę Waszych opowiadań. Co z tego wyniknie - nie wiem, ale wiem, że czasu na pewno nie stracę.
    Wasza największa fanka

    OdpowiedzUsuń
  7. I bardzo dobrze, że piszecie dalej! Kocham to opowiadanie! ♡

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialne jest. Co chwilę wybuchałam śmiechem. Już nie mogę się doczekać xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Najlepszy rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  10. brakowało mi tego opowiadania! ♥
    jeny, Faken, daj luzy tej córeczce, Piszczu taki zły nie jest, i zięcia byś znał!
    a Peszkin... jak to Peszkin, biedny XD
    a ta końcówka... oj, się zacznie u Krychy... Zośka to chyba go wykastruje, jak się dowie o Celii XD
    nie mam słów, które określiłyby to, jak wspaniale piszecie i ile się naśmiałam! (co dawało niezłą mieszankę wybuchową, bowiem na obecną chwilę jestem chodzącym trupem XD)
    czekam na kolejny, dużo weny, dziewczęta! ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Faken ten rozdział najlepszy faken no!
    Podziwiam was i wasze pomysły :D
    Sławek jak zwykle namieszał :D Lewego jest mi trochę szkoda...
    Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń