poniedziałek, 4 lipca 2016
Rozdział VI- A co tu się, faken, dzieje?
We wtorkowe przedpołudnie cała ekipa z La Baule przetransportowała się do stolicy, gdzie w podparyskim St Denis mieli rozegrać mecz z Niemcami. We wtorek Adam zrobił tylko jeden krótki trening a potem wszyscy dostali trochę wolnego żeby odetchnąć.
Zośka przez cały dzień chodziła dziwnie poddenerwowana mnąć w ręce kopertę z tajemniczą zawartością.
Krycha wkroczył do jej i Leny pokoju cały w skowronkach.
- Słuchaj chyba przechodzę do PSG! - krzyknął na cały regulator. - Wracam do Francji!
Siostrzenica Fakena spojrzała na niego nieobecnym wzrokiem.
- A to my nie jesteśmy we Francji?- zapytała głupio.
Grzesiek chrząknął i potrząsnął nią lekko.
- Zocha! Halo! Coś ty dzisiaj taka nieobecna? Może pójdziemy na Champs-Élysées na kawę i croissanta? - zagaił. - Dobrze by nam to zrobiło a potem posnujemy się koło Wieży Eiffla?
- Masz czas? - zapytała.
- Przecież dzisiaj mieliśmy tylko jeden trening. - zdziwił się. - Kuba i Piszczu pojechali na konferencję z twoim wujkiem a my mamy wolne popołudnie.
- Zgoda. Tylko zmienię ubranie bo nie chcę skompromitować takiego fashionisty powyciąganym podkoszulkiem i spodniami dresowymi. - zakpiła patrząc na idealnie wyprasowane szare spodnie i koszulę od Yves Saint Laurent na Krychowiaku.
- Jak dla mnie mogłabyś mieć nawet wór pokutny. - odpowiedział jej z uśmiechem. - Jesteś moją kumpelką.
- Pewnie. - mruknęła już z łazienki przylegającej do pokoju. - Ale nawet kumpelka nie chce wyglądać przy tobie jak uboga krewna.
Gdy w końcu Zośka wyłoniła się z łazienki miała na sobie granatowy, zwiewny kombinezon z krótkim rękawem i długimi, szerokimi nogawkami w czerwone maki. Na nogach zaś płaskie, złote sandałki z klamerkami wysadzanymi kryształami svarowskiego. Był to prezent na dwudzieste szóste urodziny od ciotki Katarzyny - która była Zośki matką chrzestną.
Nawałkówna nie wnikała ile cioteczka musiała na nie wydać, ale z wujkiem Adamem biedy nie klepali i lubili modę.
- U la la!- zagwizdał Krycha. - Wyglądasz jak prawdziwa Paryżanka!
- Pewnie w kombinezonie z sieciówkowej przeceny. - machnęła ręką. - Oby tylko nie zobaczyły nas jakieś paparuchy bo ci powiedzą: "Zamienił stryjek siekierkę na kijek".
- A niech sobie mówią. Wolę kijek od tej tempej siekierki co leci tylko na markowe szmatki. - odpowiedział z godnością. - A kumpli nie ocenia się po ubiorze! Poza tym wyglądasz cudownie. Chodźmy już bo długi spacer przed nami.
I ruszyli monumentalną La Voi Triomphale przez aleję Jardin de Tuileriez, przez plac de la Concorde, Polami Elizejskimi prosto pod Łuk Triumfalny. Po drodze napili się wyśmienijej kawy, rezygnując z croissantów ale za to racząc się pokaźną porcją lodów.
Grzesiek okazał się świetnie zaznajomiony z historią i żywo opowiadał o wszystkich napotkanych budowlach i ulicach.
Finiszem spaceru było wjechanie na Wieżę Eiffla gdzie setki zakochanych wyznawało sobie miłość.
- Wiesz że Eiffel skonstruował też podstawę Statuy Wolności? W końcu była ona prezentem Francuzów dla Amerykanów w setną rocznicę niepodległości.
- Nie wiedziałam, ale dzięki za wyjaśnienie. - posłała mu szeroki uśmiech. - Minąłeś się z powołaniem. Powinieneś być historykiem.
- Chyba bardziej wolę kopać w piłkę. Za kasę z tego zarobioną mogę podziwiać to i inne piękne miejsca.
- Piękny widok. - rzekła uradowana Zośka patrząc na słońce kładące ostatnie promienie słońca nad horyzontem.
- Widziałem go setki razy, ale dzisiaj wydaje mi się jakiś taki piękniejszy? Sam nie wiem. - zamyślił się. - Planowałem oświadczyć się tutaj Celii.
Zośka słysząc w jego głosie nutę bólu położyła mu rękę na ramieniu. Grzesiek przykrył ją swoją a Nawałkówna pierwszy raz poczuła wewnątrz siebie coś dziwnego. Coś co emanowało z dłoni Krychowiaka i dziwnie umiejscowiło się wewnątrz niej.
- Ból kiedyś minie. - powiedziała pocieszająco. - A przynajmniej wiesz jakiego pokroju jest to kobieta. Taki facet jak ty zasługuje na kogoś lepszego!
- Kogoś takiego jak ty?- zapytał momentalnie.
Zośka spłonęła rumieńcem. Ona i Krychowiak? To jak książę i Kopciuszek albo ksiażę i żaba, chociaż wolałaby jakiegoś motyla.
- No może nie do końca takiego jak ja. - próbowała zażartować. - Wiesz jaki ja mam stosunek do życia w przepychu. Jakby to wyglądało piękny i elegancki piłkarz i doktorantka zajmująca się owadami. Pewnie zrobiliby nam zdjęcia z jakimiś głupimi podpisami. Krychowiak i owadziara.
- Przestań. - Krycha parsknął śmiechem. - Przez ciebie będę miał boleści brzucha!
- Powinieneś! Bo sam prowokujesz takie rozmowy. A teraz chodźmy na dół bo wujek nie toleruje spóźnień na kolację. Wiesz że ma manię bycia w grupie, chociaż nie wiem dlaczego ja i Lena musimy się temu podporządkować?
- Bo jesteście naszą ekipą!- rzekł Grzesiek.
Ich powrót nie umknął gronu spiskowców, poszerzonemu o Fabiana, jako znającego się na flirtach i romansowaniu. Gdy tylko wkroczyli do stołówki, Kubie rozszerzyły się z wrażenia oczy. Rąbnął natychmiast w plecy siedzącego obok Wasyla, z takim impetem, że kawa, którą Marcin właśnie niósł do ust, wychlupnęła z filiżanki wprost na jego ukochaną koszulkę z Tysonem.
- Eeeeeeej! Tylko nie w Mike'a! - zaprotestował gromko.
- Ty patrz na nich, no! - zażądał Błaszczu. - Świecą jak reaktor w Czarnobylu!
Fabian przytwierdził skinieniem głowy, Marcin zaś wytrzeszczył oczy, najpierw na Zośkę z Krychą, potem na Kubę.
- Kubuś, słońce ci za bardzo nie przygrzało na treningu? O czym ty gadasz?
- No nie widzisz? - Kuba był bliski załamania. - Wasyl, weź idź do Jaroszewskiego, niech ci coś na oczy zapisze, bo ty chyba ślepy jesteś!
Stoper dalej nie ogarniał.
- Dobra, ale o co chodzi? Co świeci, jaki reaktor?
Fabian prychnął śmiechem.
- Kubie chodzi o to, że od nich blask bije - objaśnił. - Rozumiesz, coś zaszło na spacerku między nimi. Romanse, niuanse i te sprawy.
- Jakie sprawy? - Grosik opadł na krzesło po drugiej stronie stołu. - Wasyl, co ty masz na klacie za ordery?
- Tajemnica - odparli jednogłośnie Kuba i Marcin.
Groszu zbaraniał.
- Nie łapię, chłopaki, czemu plamy mają być tajemnicą?
Coraz bardziej ubawiony Fabiański znowu posłużył za tłumacza.
- Sprawy są tajemnicą i w ogóle nie pytaj - rzekł. - A plamy są z kawy, Wasyl miał mały wypadek.
- Wypadek? - zaprotestował stoper z goryczą. - To Błaszczu się niezdrowo podjarał! I co ja teraz zrobię?
Ogarnął żałosnym spojrzeniem zalane kawą oblicze Żelaznego Mike'a.
- Spierze się - rzekł promienny Grzegorz, siadając koło Kuby. - Marcinku, dam ci taki odplamiacz, że motyl nie siada! Znaczy mucha!
- Marcinku, no no no! - zachichotał Mąka z dalszych rejonów stołu. - A coś ty taki radosny?
- A tak sobie - odparł Grzesiu, przysuwając sobie półmisek z medalionami cielęcymi, właśnie przyniesiony przez kelnera. - Życie jest piękne, po prostu. Komu cielęcinki, panowie?
Spiskowcy wymienili spojrzenia. Wszystko przebiegało po ich myśli.
Tymczasem Faken łypnął na swoją bratanicę zza szkieł eleganckich okularów.
- Kaśka, faken co Zofia robi z Krychowiakiem?- zapytał swojej małżonki.
- Byli na spacerze. Grzesiu mieszkał we Francji to ją oprowadził po Paryżu, ty byś też mógł się oderwać chociaż na chwilę od strategii i zabrać mnie pod Wieżę Eiffla.
Nawałka spojrzał na swoją Kaśkę i nagle się rozczulił. Są ze sobą już od czterdziestu lat a nadal gdy na nią patrzy to serce ma mu ochotę zatańczyć kankana. Jak w latach siedemdziesiątych kobitki za nim latały, nawet Kubanki na zjeździe młodzieży socjalistycznej w Hawanie. Pamiętał jak Rodowiczka wysyłała mu perfumowane liściki, chciała z nim galopować konno nad brzegiem morza a on pragnął tylko wrócić do Kaśki.
To były czasy!
- Zabiorę cię kochanie. - ucałował dłoń małżonki. - Za godzinę zapraszam cię na spacer nad Sekwaną.
Po kolacji część kadrowiczów udała się oglądać mecz, inni zaś odpocząć albo pobyć z rodzinami.
Jędza z Wiśnią nudzili się niemiłosiernie więc postanowili pomęczyć trochę Michała Pazdana.
- Łombadira dira za oknami noc, czego chcesz dziewczyno ja wiem! - ryczał Artur.
- Pazdana!- dodał Łukasz. - Pirania wyłaź z pokoju chcemy cię zobaczyć!
Rozanielony Pazduś wyszedł z pokoju a jego idealnie ogolona łysinka zalśniła w świetle lampy niczym księżyc w pełni.
- Co tam urwisy?- zapytał.
- Nudzi nam się. - jęknął Jędza.
- Jak wam się nudzi to się pobawcie cyckiem. - odpowiedział mu Pazdan. - Nie mam czasu na wasze smęty rozmawiam z małżonką przez skype'a.
- No ja wiem!- zarżał Wiśnia. - Ja wiem jak on rozmawiam. - poruszył brwiami.
- E to ja się chyba też domyślam. -Jędza w lot pojął o co chodzi redaktorkowi. - To dobranoc Pazdanku. Kolorowych snów!
- Dobranoc chłopaki.- Pazdi czym prędzej czmychnął do swojego pokoju.
Znudzeni maruderzy poszli więc dręczyć kogoś innego. Pech chciał że obaj wbili się do pokoju Kuby w którym siedział również Fabian, Wasyl, Krycha i Piszczu. Grali w ulubione kubulkowe kości. Błaszczu promieniał gdyż za każdym razem udawało mu się ogrywać kolegów.
- Możemy wbić?- zapytał Jędza.
- Pewnie. Zagracie z nami. - odpowiedział gospodarz pokoju.
W tym momencie w pomieszczeniu rozległo się pukanie a stojący najbliżej drzwi Wiśnia otworzył je. Na progu stała pokojówka trzymając w ręku kopertę wielkości kartki A4 całą w poodbijane czerwone usta.
- To dla pana Blaszisikoskiego. - powiedziała kalecząc nazwisko Kuby.
- To ja.- Błaszczu odebrał kopertę a do jego nozdrzy doleciał ciężki zapach perfum.
- To Chanel no 5. - odpowiedział Krycha ze znawstwem. - One tak capią!
- Moja żona kiedyś jak się przebrała za Marylin Monroe to się tym wypachniła. Do dzisiaj ma zakaz używania chanel! - Wasyl zmarszczył nos.
- Kuba otwórz tę kopertę. - Fabian ponaglił kolegę.
Błaszczykowski niewiele się namyślając rozerwał papier wysypując na rękę zawartość koperty. A były nią różowe stringi a właściwie trzy sznurki wysadzane kamyczkami w kształcie serduszek.
Wiśnia w duchu pomodlił się do bóstwa opatrzności, które pchnęło go dzisiaj do pokoju Błaszczykowskiego.
- Co to do cholery jest?- Kuba złapał stringi w dwa palce podnosząc na wysokość oczu.
- Majtek nie widziałeś?- zarżał Jędza. - Ta twoja Agatka to wie jak rozpalić męską wyobraźnię.
- Agata nie nosi takich sznurków i nie perfumuje się odświeżaczem do klozetu. - Kuba wyrzucił majtki na kanapę.
- Ach, Kubulku musisz mieć jakaś wielbicielkę. - Fabian zabawnie poruszuł brwiami.
- A to nie czasem od tej nowej miss euro z suwakiem co cię molestowała na treningu?- zapytał dociekliwe Wasyl.
- Sprawdź czy jest coś w środku koperty. - sugerował Piszczu.
W kopercie oprócz majtek był także krótki liścik nagryzmolony na kolanie.
" Kubulku płonę na myśl o tobie tak, że musiałam ściągnąć majtki. Czekam na ciebie tylko z kilkoma kroplami Chanel no 5 na sobie! "
- U la la...- wyrwało się Grzesiowi. - Laska na ma ciebie tarło.
- Ale ja na nią nie mam!- wzdrygnął się Błaszczykowski. - Agata jak się dowie to mnie zabije!- jęknął.
- Wiśnia tego nie puści. - Wasyl spojrzał na redaktora wzrokiem seryjnego mordercy. - Prawda Łukaszku?
- Ależ oczywiście że nie puszczę!- rzekł uroczyście Wiśniowski.
- No to nie drżyj Kubulku bo wiedza o afekcie owej pani do ciebie nie opuści tego pokoju. - rzekł stoper.- Prawda chłopaki?
- Oczywiście!- rzekli unisono.
Pech chciał że pokojówka wychodząc nie domknęła drzwi a pod nimi niczym don Pedro zaczaił się Lewy.
Już on znajdzie sposób żeby afekt owej pani trafił jednak do Agaty. A wtedy małżonka zrobi mu jesień średniowiecza!
Brakowało tylko żeby napastnik zrobił: Sesesesese - jak Bobek z Muminków.
Po niedługim czasie Łukasz wymknął się z pokoju Kuby, co odnotował zawsze czujny Wasyl. Stoper zachował jednak swoją obserwację wyłącznie dla siebie, domyślając się dokąd to pomaszerował jego przyjaciel.
Romantyczny spacer udał się państwu Nawałkom niezmiernie. Paryż nocą był przepiękny, wino, w jednej z ulicznych knajpek wyborne, a w Adamie krew grała tak, jakby był co najmniej o dwie, jeśli nie o trzy dekady młodszy. Przez chwilę nawet całowali się jak para licealistów w krzakach jaśminu, aż wreszcie Katarzyna wyrwała się z objęć rozpłomienionego męża i przypomniała mu, że powinien się wyspać.
Wrócili zatem do hotelu. Trener puścił małżonkę przodem do pokoju, postanawiając jeszcze dokonać małej inspekcji w skrzydle zajmowanym przez zawodników. Wprawdzie wiedział, że jego piłkarze to dwustuprocentowi profesjonaliści, ale wiadomo, pańskie oko konia tuczy, a strzeżonego pan Bóg strzeże.
Korytarz był cichy i pusty. Zza żadnych drzwi nie dobiegały imprezowe hałasy, Wasyl nie śpiewał, tylko chrapał, "Oczy zielone" nie grzmiały, cisza, spokój, dokładnie tak, jak życzył sobie Nawałka.
Poszedł jeszcze pod drzwi pokoju Boruca, posłuchał z uwagą, potem zaś powtórzył tę samą operację pod kwaterą Sławka Peszki. W obu pokojach panowała cisza, zmącona tylko posapywaniem Boruca i mamrotaniem Peszkina.
-...polej, no... usycham - mamrotał Sławomir.
Uspokojony Nawałka był gotów już iść do własnego lokum, gdy wtem owionął go chłodny podmuch. Ciągnęło od uchylonych drzwi balkonowych na końcu korytarza. Skrupulatny Faken poszedł sprawdzić czemu są otwarte, a potem je oczywiście zamknąć, ale gdy położył rękę na klamce, na moment zamarł, osłupiały.
Otóż na balkonie znajdowały się dwie osoby. Jedną z tych osób była jego własna córka, Lena, którą rozpoznał bez najmniejszych problemów. Drugiej osoby zrazu Nawałka nie poznał, dostrzegł tylko, że to mężczyzna i że jego latorośl tonie w objęciach tego mężczyzny, nader namiętnie się z nim całując.
Nagły przypływ instynktu rodzicielskiego odblokował trenera.
- A co tu się, faken, dzieje? - huknął, wkraczając na balkon.
Młodzi odskoczyli od siebie jak oparzeni, a zdumiony Adam rozpoznał w amancie własnego zawodnika, Łukasza Piszczka.
- Tato, ja ci to zaraz wyjaśnię! - zaczęła Lena.
- Panie trenerze ja... - zaczął Piszczu.
- No co ty, Piszczu, faken? - zdenerwował się Nawałka. - No co ty? Co się obściskujesz z moją, faken, córką, jak gimbaza po balkonie? Wiesz która godzina?
- Tato! - zaprotestowała Lena. - Ja jestem dorosła!
- Ale on ma jutro poważny mecz! - zagrzmiał jej ojciec. - Ma się wyspać, a ty go ciągasz po ciemnych kątach! A z tobą, Łukasz to ja jeszcze pogadam, uwodzicielu jeden!
- Panie trenerze, ja mam wyłącznie jak najpoważniejsze zamiary względem Leny - oznajmił Piszczu z całą stanowczością. - Nigdy bym się nie poważył jej skrzywdzić!
Słysząc jego deklarację Lena się zarumieniła z radości, czego nikt w ciemnościach nie zauważył. Nawałka jednak nie dał się przekonać oświadczeniu Łukasza.
- Poważne, faken? - grzmiał dalej. - Poważne? A kto to widział, faken, się po ciemku obłapiać, co?
- Panie trenerze, jak rany, nigdy pan młody nie był?- zaspany głos z korytarza wciął się nagle w perorę trenera. W progu stał rozczochrany Wasyl, odziany tylko w portki od dresu i demonstrujący światu muskularną, kosmatą i wytatuowaną pierś. - Żony pan nigdy nie całował?
Nawałka nieco się stropił.
- No całowałem, nawet dzisiaj w krza... - urwał, jakby się ugryzł w język. - Co ty mnie tu kołujesz, faken?
Marcin uniósł w górę prawą dłoń.
- Ja pana nie kołuję, ja tylko mówię, że Łukasz nie jest żaden dżolero, to porządny chłopak. A że się zakochali - uśmiechnął się do spłoszonej pary. - No ludzka rzecz, panie trenerze!
- Ale dlaczego w mojej córce? - zaprotestował Adam.
- Bo to wyjątkowa kobieta - wyjaśnił Piszczu.
Nawałka wciąż był nieufny.
- Panie trenerze, wyspać się trzeba - negocjował Wasyl. - Za Piszcza ja ręczę, a jakby co, to udusi go pan po Euro.
- Dlaczego po Euro? - zapytał skołowany nieco Faken.
- Bo teraz go potrzebujemy - wyjaśnił Wasyl. - Jeden z najlepszych prawych obrońców w Europie, jak go pan udusi to co pan zrobi, mnie pan na prawą wstawi?
Nawałka spojrzał na niego i jakby się wzdrygnął.
- Masz rację - stwierdził. - Zjeżdżajcie spać. Wszyscy.
______________________________________________________
Witajcie!
No niestety nie udało się z Portugalią, ale i tak jesteśmy ogromnie dumne z chłopaków. Zwłaszcza z Kuby!
A Wam życzymy miłego czytania! :) Czujemy że po Euro będzie wysyp opek o naszych orłach :D
Pozdrawiamy Fiolka&Martina :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czuję się jakbym tam była czytając Wasze opowiadanie ♡ Tylko martwi mnie jedna rzecz, mam nadzieję, że nie skończycie na tych jeszcze kilku rozdziałach do meczu z Portugalią, ale będzie jeszcze dłuuuuużej :D
OdpowiedzUsuńmatko niech to opowiadanie trwa wiecznie, jak moda na sukces *-*
OdpowiedzUsuńNo nic mi tak nie poprawia humoru XD
Faken troskliwy tatuś mnie rozwalił xD
Świetne czekam zaczyna się robić gorąco w opowiadaniu
OdpowiedzUsuńNie ważne, ile nowych opowiadań powstanie, one i tak nie będą jak Wasze. No chyba, że Wy napiszecie kolejne ;)
OdpowiedzUsuńjeny, ile bym dała, aby móc znaleźć się tam u nich XD dzieje się tam o wiele więcej niż u moich Niemców :D
OdpowiedzUsuń"Rozanielony Pazduś wyszedł z pokoju a jego idealnie ogolona łysinka zalśniła w świetle lampy niczym księżyc w pełni." ten tekst wygrał rozdział <3
jeny, niepokoi mnie ten Lewandowski, co słyszał o Kubusiu i jego wielbicielce... no i Lena i Piszczu... rozkręcili się! jeszcze żeby to samo zrobiła Zośka i Krycha...:D
czekam na kolejny!! :*
Dobra, to się robi powoli nienormalne, bo czytając ten rozdział, raz po raz rżałam na głos. Jestem ciekawa, co pomyślał o mnie mój ojciec. Próbując jednak jakoś to ogarnąć... o ja pizgam. Jakiś taki romantyczny był to rozdział. Najpierw Krycha z Zochą (och jak ja żałuję, że jednak nie poszli w ślady wuja i nie całowali się w krzakach, działoby się XD), później Faken z żonką, no po prostu gdyby nie to, że robił kontrolę, to pewnie... obmyśliliby strategię na Niemców razem XD A no i nie zapominajmy o Piszczu i Lenie, którzy polecieli sobie w ślinkę na balkonie. Tak romantycznie. HAHA
OdpowiedzUsuńA i tak wygrało to, co się działo podczas gry w kości - co ta laska wyprawia! Matko jedyno, ja mam nadzieję, że Lewy go nie podkopie, bo go reszta kadry... podkopie.
No nic, dzisiaj taki krótki komentarzyk, bo trochę zmęczona już jestem, ale nie mniej, chcę powiedzieć, że to opowiadanie wygrało internety i nieważne, ile powstanie nowych opowiadań o kadrze - To jest najlepsze (moje się przy nich nie umywa).
Pozdrawiam gorąco i życzę duuuużo weny!
Jaki amant z Piszczka :D
OdpowiedzUsuńTo istna komedia co piszecie :D Zyskałyście stałą czytelniczkę ;)
Najlepiej być przyłapanym na gorącym uczynku przez jej ojca :D
OdpowiedzUsuńKuba i gacie wygrały rozdział, tylko tyle powiem xd
Czekam na kolejny!
Planowałam to przeczytać dopiero, jak będę odbywała ośmiogodzinna podróż samochodem, ale... Nie mogłam się powstrzymać.
OdpowiedzUsuńAle pieprzenie zaczniemy od początku, bo Sasa strasznie lubi dawać i otrzymywać długie komentarze.
Jak Was znalazłam? Otóż. Poszukiwałam dobrych opowiadań o piłce nożnej... Głównie o Piszczku lub Kubie, ale cii.... Zapewne ktoś pisał bloga i miał Wasze opowiadanie w obserwowanych, to zajrzałam i... Matko kochana. Jakie to jest idealne. Perfekcyjne, niesamowite, usrać się można.
Na prawdę. Przez Was dostałam zawału, ponieważ oplułam wodą gazowaną laptopa i się wystrachałam, że zaraz mi przestanie działać.
" - Wujek, psestań! - zażądała. - Wystrasys wsyskie wilki z Biescadów!
- Powitajmy ich chlebem, solą i orkiestrą dętą - prychnął Łukasz.
- A chu... - Wasyl spojrzał na córki Błaszcza i ugryzł się w język. - A chusteczka z nimi.
- Haftowana? - chciała wiedzieć Oliwia.
- Tak, i ma cztery rogi - odparł Marcin z pełną powagą. "
+ Akcja z użądleniem Adama Nawałki - PADAM, NIE POWSTAJĘ I TWARZĄ W PODŁODZE BIJĘ POKŁONY. Sława Wam i chwała... A co do sławy i chwały - nie wytrzymałam i rozsławiłam Was na twitterze najbardziej, jak potrafiłam.
Bądźcie tak miłe i podzielcie się posiłkiem, to jest pomysłami i lekkim piórem, co? Nie zaboli Was tak, a ja odejdę od pomysłu napisania własnego ff z Piszczkiem i Lewandowskim... Bo jak tak analizuję, to to fantasy wyjdzie, a chcę coś napisać bardziej przyziemnego, tylko pomysłów brak. Więc weźcie się za mnie pomódlcie, napełnijcie duchowo weną, czy coś... Odwdzięczę się dozgonnym promowaniem i mylością.
Będę wredna, ale mam cichą nadzieję, że Lewemu się oberwie. Jak wypapla, to niech cały świat się dowie o tym Greyu, czy coś.
"Nie będę jej podwieszał i chłostał!" - płakłam.
Pozostaje mi tylko czekać na duchowe wsparcie i liczyć, że ten blog nie zakończy się na dwudziestu rozdziałach, czy po opisanej porażce z Port i kilku dni "po" - jeśli tak - znajdę Was i odwiedzę w akompaniamencie wideł i pochodni.
Przesyłam chłodnik na upalne dni, w słoiczku, kopa na zachętę i wór pomysłów i weny.
~ Cyrkiel
Ps. CZY JA NA "I see fire" widzę aktorów z WS? XD
Zacznę od tego że sekret udanego opka odkryłyśmy( a właściwie jak odkryłam), gdy zaczęłyśmy pisać w tandemie. Wspólne ustalanie akcji jest dużo ciekawsze a i system pisania(na zmianę) bardzo nam odpowiada. I właściwie w tym tkwi sekret. Jakbyś miała jakieś pytania to chętnie ci ich udzielimy. Chwilowo mamy trochę wolnego czasu.
UsuńCo do ostatniego pytania to tak w I see twarzy użyczają aktorzy z WS i Kosem. Martyna to Pelin Karahan(Mihrimah), Selim Ergenc to Halit Ergenc(Sulejman) no i Iskander to aktor grający Mehmeta Giray w Sułtance Kosem.
Widzę właśnie.
UsuńNie wiem tylko, czy tak ma być, czy jest to literówka, ale w bohaterach zamiast Iskander, jest Iakander :D I właśnie jest foch, że nie ma Berk Cankata :< czy jakkolwiek jego imię i nazwisko się odmienia.
Ja tam póki co zaczynam opowiadanie też na bazie WS (
klik < mam nadzieję, że otworzy) bo opowiadanie o Piszczku i Lewym chyba sobie odpuszczę, bo patrząc na Wasze cuda wszystkiego związanego z tym opowiadaniem mi się odechciewa :D
Pewnie się literówka zalęgła.
UsuńBerk też był brany pod uwagę ale jednak wygrał odtwórca Mehmeta bo wygląda dojrzalej :D
Nie zniechęcaj się moje pierwsze opko o Kubie było tragiczne, ogólnie te pierwsze opowiadania są nic nie warte. :D Właściwie z całą stanowczością mogę przyznać że dopiero Siostrzyczki(Zawodnicy Realu w żeńskim zakonie) nam się tak 100 % udały no i później Run to you :D
Chyba mam pomysł na trzy opowiadanie o piłce, więc jest światełko nadziei. Tylko jedno trzeba dopracować i poukładać, żeby na to cholerne fantasy nie wyszło.
UsuńPs. Wiem, że następny rozdział pojawi się pewnie dopiero za tydzień, ale do jasnej ciasnej - uzależniłam się od tego bloga {?} i sprawdzam co pięć minut, czy aby czasem czegoś nie dodałyście xD
Rozdział cudowny jak zawsze. Łukasz rozkręca się i mam nadzieję, że Krycha też to zrobi. Czekam na kolejny rozdział i więcej Jędzy :)
OdpowiedzUsuńZnów nie mogę zalogować się na telefonie, to będzie anonimowo
OdpowiedzUsuńTak bardzo uwielbiam to opowiadanie. Jest świetne, czytając te dialogi słyszę głosy chłopaków w głowie (słyszę głosy, to zły pomysł)
Dopiero niedawno pozbieralam się po przegranej z Portugalią, ale jest z chłopców niesmowicie dumna. Mam nadzieję, że mimo iż dla nas to już koniec Euro, to wasze opowiadanie będzie trwało znacznie dłużej
Dużo weny życzę!!
Natalie.
ps. potrzebuję więcej Fabiana w tym opowiadaniu
ps2. żartuję, piszcie sobie jak chcecie
Matko przez was rodzina ma mnie za wariatkę i zastanawia się cały czas czemu się tak śmieje. A ja po prostu czytam rozdziały po kilka razy xD
OdpowiedzUsuńZgadzam się z koleżanką powyżej, ja również potrzebuję więcej Fabiana xD
Pozdrawiam <3
Faken zaciął się na faken umarłam 😀
OdpowiedzUsuńGrzegorz dźwignął się z depresji, wciąż uważa Zośkę za kumpelkę, ale widzę, że chłopcy nie odpuszcza sobie swatania. Lewy zawsze musi grać tutaj czarny charakter xd
A Łukasza i Lenę kocham 😊
A JA MAM TAKIE JEDNO NIEZOBOWIĄZUJĄCE PYTANIE
OdpowiedzUsuń*przepraszam, że nie pod swoją wypowiedzią, ale...*
Macie może Wattpada? Publikujcie na Wattpadzie. To jest zbyt genialne, żeby było było tylko na bloggerze. A o Siostrzyczkach nie wspomnę.
Jakby co, to pisać. Pomogę z organizacją.
Proszęęę rozważcie to :D
Nie. Nie mamy. Kiedyś o tym słyszałam ale my już wiekowe osobniki i nowości ciężko do nas przychodzą:D
UsuńA mogłabym pisać w Waszym imieniu, czy nie widzicie tego? :<
UsuńOczywiście w każdym rozdziale podkreślałabym, że to Wasze dzieło.
Plooosie.
https://www.wattpad.com/user/Fiolka666
UsuńTu jest nasza stronka. Założyłam zanim się zgłosiłaś. Ale nie wiem jak toto tu zareklamować i czy wrzucić coś oprócz Vive...
To ja będę Waszym managerem medialnym! Już ja Was zareklamuje! *A przynajmniej się postaram* Wy tylko wrzućcie to na Wattpada :D
OdpowiedzUsuńSIOSTRZYCZKI WRZUĆCIE!
Bardzo chętnie. Tylko przejdźmy na jakiś komunikator bo ciężko tak pisać pod komentarzami. Właśnie jestem na etapie wrzucania Vive potem pomyślę nad siostrzyczkami.
Usuń